Rarytas. Antyk.
Ubranko niemowlęce z roku 1978 dokładnie dla Was sfotografowane i udokumentowane.
Na oko jest to rozmiar 68 czyli wdzianko dla około trzymiesięcznego bobasa. Ciuszek odnaleziono na strychu w bardzo starej babcinej walizce.
W jakim stanie ubranko z końca lat siedemdziesiątych dotrwało do dnia dzisiejszego? Czy bardzo różni się od dzisiejszych ciuszków dla najmłodszych?
Ten dzianinowy kaftanik i spodenki używano w czasach, gdy nie istniały jeszcze w Polsce pampersy. Monopol na przewijanie miała tetra co oznacza, że to urocze żółte ubranko było prane non stop.
Na dodatek, nie było też pralki automatycznej, ani suszarki automatycznej tak więc całość ciuszków prano na tzw. tarze czyli sporej metalowej pofalowanej blasze na drewnianym stelażu, lub we Frani.
Dodatkowo, ubranko suszyły latem promienie słońca, a zimą grzejniki żeberkowe żeliwne lub piec kaflowy.
Wyprawkę niemowlęcą prano w płatkach mydlanych. Był też proszek na przykład iXi oraz proszek E ale nie jestem przekonana czy dotyczy to roku 1978. Dodatkowo, komplet ten po zakończeniu kariery w szafie niemowlęcej skończył jako ubranko dla lalki.
Mimo tak surowego traktowania i wysłużonych lat, i przechowywania w nieznanych warunkach po dziś dzień komplet jest niemalże w idealnym stanie. Ponadto, dzianina nie jest skołtuniona, raczej nie ma zaciągnięć, nie jest sprana, pocieniona, i zmechacona, i tym samym 40 letnie ubranko w stanie nienagannym!
Niestety wiele do życzenia pozostawiają guziki
Choć gustowne perłowe, poluzowały się i wiszą na ostatnim włosku. Guziki nie są dobrym pomysłem dla tak małych dzieci bo zawsze istnieje ryzyko połknięcia i zadławienia. Jednak komplet ten pamięta jeszcze czasy gdy zatrzaski czy napki nie były obecne w modzie dziecięcej.
Bluzeczkę zdobi miękki wywijany kołnierzyk jak w skromnym kaftaniku. Drobny haft z kolorowej włóczki dekoruje dół kaftanika. Zdobnictwo jest oszczędne i pasuje i dla chłopca, i dla dziewczynki.
Co więcej, prezentowane na zdjęciach spodenki są prekursorem dzisiejszych półśpiochów. Nawet gumka w pasie nie jest zbyt wąska. Od wewnątrz mamy możliwość regulacji gumki poprzez zostawioną w wałku dzianiny dziurki. Co widać, doszyto nogawki spodenek – przedłużono przez sprytne pracowite ręce, tak by dziecko dłużej ciuszek nosiło.
Uwagę zwraca bardzo dobitny kolor – słoneczny, żółty kanarkowy, bardzo ciepły. Musiał wyróżniać się na tle szarzyzny tamtych czasów. Nie wiem czy projektanci odzieży niemowlęcej zdecydowaliby się dzisiaj na tak odważny kolor. Wydaje mi się, że raczej nie. Żółty jest najczęściej kolorem uzupełniającym projekt, niż głównym bohaterem projektu. Żółty pojawia się dziś w ubrankach nawiązujących, na przykład do pszczółek.
Zachwyca kondycja ubranka. W zasadzie gdyby zabezpieczyć i wzmocnić guziki, to ciuszek można by było założyć dziecku.
Poczytaj o ubrankach z samochodami z epoki PRL